Przypomniały mi się słowa Pattie. Mówiła coś o listach... Pogrzebałam w pudełeczku, było ich tam około 30. Wzięłam jeden do ręki. Może nie powinnam, ale miałam zamiar właśnie ten przeczytać. Podniosłam się z ziemi i usiadłam na łóżku. Westchnęłam głośno. Otworzyłam kopertę, jednak nie wyciągnęłam z niej kartki. Nie byłam pewna czy mogę. Przecież nie bez powodu go nie wysłał, prawda? Może nie chciał, żebym go przeczytał, albo po prostu nie miał odwagi. Usłyszałam, że ktoś mnie woła. Szybko schowałam list do torebki, która akurat leżała obok, a pudełko jednym ruchem nogi wsunęłam pod łóżko.
W kuchni siedzieli rodzice. To chyba oni mnie wołali. Mama, kiedy mnie dojrzała, szybko się "przebudziła":
-Jazmyn, telefon do ciebie- podała mi słuchawkę..
-Kto to?- odparłam szybko.
-Nie wiem jakaś kobieta.
-Tak, słucham- powiedziałam do słuchawki.
Po krótkiej rozmowie okazało się, że to mama jednej z dziewczyn, które uczę. Nie wspomniałam, że mam szkołę tańca? To w takim razie, mówię to teraz. Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym odłożyłam słuchawkę:
-Kto to był?- zapytał zaciekawiony ojciec.
-Dzwoniła mama Lexi. Pytała o zebranie. Ja spadam do siebie, muszę się jeszcze pouczyć na klasówkę- odwróciłam się i wróciłam powoli do pokoju. Nie, nie uczyłam się.
„Sama” się obudziłam, co mnie zdziwiło. Przetarłam oczy. Czyżbym zaspała?! Szybko się podniosłam do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się w poszukiwaniu budzika, który stał obok, na szafce nocnej. Była dopiero 5:38. Odetchnęłam z ulgą. Opadłam z lekkością na łóżko. Próbowałam zasnąć, ale wiedziałam, że mi się to nie uda. Zrezygnowana flegmatycznie udałam się do łazienki.
„Sama” się obudziłam, co mnie zdziwiło. Przetarłam oczy. Czyżbym zaspała?! Szybko się podniosłam do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się w poszukiwaniu budzika, który stał obok, na szafce nocnej. Była dopiero 5:38. Odetchnęłam z ulgą. Opadłam z lekkością na łóżko. Próbowałam zasnąć, ale wiedziałam, że mi się to nie uda. Zrezygnowana flegmatycznie udałam się do łazienki.
Mimo
wczesnej godziny słonko milutko pieściło moją skórę. Stałam sobie właśnie na
balkonie pijąc sok pomarańczowy.
Przechodniom wydawać się ta „scena” mogła jak z jakiejś reklamy, czy
filmu. Zaśmiałam się w duchu.
Weszłam
do garderoby. Najgorszy moment rano, każdej kobiety. W co ma się ubrać. Po
dłuższych przemyśleniach zdecydowałam się na jasne, jeansowe, krótkie spodenki,
białą bluzkę na ramiączkach, a na to
czerwoną, przewiewną, luźną koszule w kratę z podwiniętymi rękawami do łokci.
Na nogi wsunęłam błękitne vansy. Włosy
związałam w niechlujnego koka, rzęsy podkreśliłam tuszem, a usta musnęłam
malinowym błyszczykiem. Psiknęłam się
ulubionymi perfumami. Spakowałam się, torbę zarzuciłam na ramię i zeszłam coś
zjeść.
Właśnie
kończyłam tost, gdy ktoś zapukał do drzwi. To z pewnością była Megan i Chaz.
Krzyknęłam „otwarte” i kończyłam przeżuwać zawartość w ustach. Drzwi się
otworzyły, a w nich stali moi kochani przyjaciele:
-Kiedy wy się nauczycie, że możecie wchodzić jak do siebie?
Ja nie będę za każdym razem wam otwierać- zaśmiałam się.
-Ale to tak trochę głupio, a wiesz, gdyby jeszcze byli twoi
rodzice…- tłumaczył się chłopak, na co
towarzyszka mu tylko przytaknęła.
-Wiecie przecież, że moich rodziców rano nigdy nie ma, a po
za tym sami wam mówili, że macie nie pukać- uśmiechnęłam się i wyszliśmy z
domu. Kierunek- szkoła.
Jak
zawsze byliśmy 15 minut przed dzwonkiem. Ludzie w szkole wiedzą, że jestem
choreografką różnych gwiazd, ale już do tego przywykli, więc nic z tego sobie
nie robią, co było mi na rękę. Jednak dzisiaj wszyscy dziwnie się na mnie
parzyli, zignorowałam to. Już w progu
dołączyli do nas Chris, Ryan i Kate. Przywitaliśmy się i teraz byliśmy już w
„komplecie”. Nie licząc dziewczyny Chrisa, za którą szczerze nie przepadałam.
Natomiast Megan miała jednego na oku. Tak, chłopaka, który wykorzystuje
wszystkie laski. Byli na jednej „randce”, jeżeli tak to można nazwać, ale
jeszcze nie byli razem. Ryan i Kate coś tam ze sobą próbowali, a Chazowi
strasznie podobała się Megan, o czym wiedziałam tylko ja. Właśnie ja. Ja
aktualnie nie chcę się z nikim wiązać. Trzy miesiące temu zakończyłam jeden
związek. Nie wyszło nam, po prostu. Siedzieliśmy właśnie pod jedną z klas.
Megan opowiadała o swojej „randce”:
-Jazmyn, facet od fizyki prosił mnie wczoraj, żebyśmy na
chwilę do niego przyszli przed lekcjami- wtrącił nagle Chaz.
-Ale po co?- zapytałam zaciekawiona.
-Yyy, nie wiem, chodźmy- pociągnął mnie za sobą
zdezorientowany.
Kiedy
zniknęliśmy naszej grupce z oczu Chaz się zatrzymał:
-No co jest? Chodź- powiedziałam uśmiechając się. Ten nie
drgnął. Spojrzał na mnie. Pociągnął za sobą na jakąś ławkę, gdzie nikogo w
pobliżu nie było.- Chaz, co się stało?- wystraszyłam się.
-Jazmyn, może ty mi powiesz?
-Ale, nie rozumiem o co ci chodzi- zamilkł- kurde, Chaz!
-Justin przyjechał…- nastała niezręczna cisza, a moje oczy
się zaszkliły. Chłopak bez słowa mnie przytulił. Tak, on wie o wszystkim. Jak?
Przecież on też się przyjaźnił z Justinem. Ja z Chazem znam się od czwartej
klasy, tak samo z Ryanem. Justin, także. Ryan, też wie, może nie wszyściutko
tak jak jedyny Chaz, ale wie bardzo dużo. Natomiast Catlin i Megan nie znają w
ogóle Justina, a Chris poznał go po tym jak odszedł ode mnie. Oni nie wiedzą o
niczym. Chłopcy na moją prośbę nigdy nie wspominali Justinowi o tym, że nadal
utrzymują ze mną kontakt. Oni przecież dalej się kumplują. Chociaż, Chaz z
Justinem już nie, odtąd kiedy pokłócili się o Selene. Justin wkurzył się, że
Chaz powiedział mu, że ta go wykorzystuję. Dlaczego Chaz wie więcej, niż Ryan?
Bo to właśnie do niego mam największe zaufanie. To on jest zawsze przy mnie. To
on z naszej grupki znaczy dla mnie najwięcej. To musiało być naprawdę trudne
dla Chaza i Ryana przyjaźnić się za mną i Justinem, gdy Bieber nie mógł się o
niczym dowiedzieć, a ja nie chciałam słyszeć nic o nim.
-Chaz, ja…- zawiesiłam się- ja się wczoraj z nim spotkałam.
-Czekaj, co? Jak to?
-Bo ja… ja miałam być jego choreografką, ale się nie
zgodziłam. Później on chciał się ze mną spotkać. Z trudem poszłam go zobaczyć.
On mnie nie rozpoznał, ale ja… ja tam nie wytrzymałam i mu powiedziałam, że ja
to ja, oj rozumiesz.
-Jazmyn, to musiało być straszne. Dziewczyno jesteś naprawdę
silna, podziwiam cię- przytulił mnie.
Kończyła
się ostatnia lekcja, którą była biologia. Kartkówka, była łatwa, więc myślę, że
poszło mi dobrze. W końcu zadzwonił upragniony dzwonek. Wszyscy się
spakowaliśmy i wyszliśmy z sali. Jak mieliśmy w zwyczaju w czwartek po lekcjach
szliśmy do baru mlecznego „Mel’s” na mrożony jogurt. Zanim zebraliśmy się wszyscy przed szkołą,
chwilę to zajęło:
-Wszyscy są?-upewnił się Ryan.
-Chyba tak- odparła Catlin.
-No to idziemy, nie?- zaśmiał się Chris. Wszyscy ruszyli.
-Ej ja dzisiaj odpadam, sorry-skrzywiłam się.
-Jak to? Czemu?- zaciekawiła się Megan.
-Mam godzinę wcześniej trening…-wydukałam.
-Ale przecież zdążysz. No chodź, na chwilę- nalegał Chris.
-Nie, serio. Później mam jeszcze zebranie w studiu i muszę
przygotować kilka rzeczy- tłumaczyłam się. Christian bezradnie wzruszył ramionami. Pożegnałam się z całą
paczką i skręciłam w uliczkę prowadzącą do mojego domu.
Jak
zwykle byłam sama w domu. Spojrzałam na zegarek, 15:03. Szybko odgrzałam sobie
w mikrofali zapiekankę. Skonsumowałam ją i poszłam wykonać kilka ważnych
telefonów.
-Dobrze…yhym…dziękuję,
do widzenia- zakończyłam ostatnią rozmowę.
Radość rozpierała mnie od środka.-Aaaaaa! –zaczęłam się drzeć i biegać
po całym domu. Musiało to wyglądać naprawdę komicznie.
-Czemu się tak drzesz?!- zaśmiała się, jak się okazało
Susan.
-Jeju, kiedy ty przyszłaś?- wystraszyłam się jej.
-Przed chwilą, ale nie ważne. Powiesz mi czemu się tak
cieszysz?- dziewczyna dalej się ze mnie śmiała. –Słuchaj tego… czekaj! Która
godzina?!- spojrzałam na zegarek- Kur…de już 17:5?! Sorry, ale musze lecieć na
trening, opowiem ci jak wrócę, pa- pocałowałam ją w policzek, zarzuciłam torbę
na ramię i wybiegłam z domu. Wsiadłam do
samochodu i pojechałam do studia. Na miejscu byłam po
10 minutach. Już byłam spóźniona, bo trening zaczynał się dzisiaj o 17. Biegiem
pognałam do szatni, gdzie się przebrałam:
-Cześć wszystkim, wybaczcie, że się spóźniłam, ale zaraz wam
wytłumaczę- byłam zdyszana. Musiało to wyglądać zabawnie, bo wszyscy zaczęli się śmiać- Okej, okej
już-sama się zaśmiałam-przyszedł ktoś do was?
-Tak, był Mike- odezwał się Trawis. Mike to jeden ze
starszych tancerzy.
-Okej, rozgrzewka była?
-A jak- odezwał się „chórek” .
-No to świetnie…
-Trenerko, powiesz nam czemu się spóźniłaś?- zapytała
niepewnie Ally. Tak pozwalam zwracać się
do siebie na „t”, bo jestem tylko o 3 lata starsza. Ta grupa to 14-16 lat.
-Ach, no tak- zaśmiałam się- usiądźcie, a przy okazji się
trochę porozciągajcie. Okej, więc…
jesteście najlepszą grupą w swoim przedziale wiekowym dlatego was trenuję. Ja
nie mam tyle czasu, żeby całkowicie się oddać studiu i trenuję tylko
nielicznych, ale to nie znaczy, że reszta jest gorsza, nie myślcie. Wszyscy są
świetni, ale jednak wy jesteście najbardziej zgrani i wam wszystkim z łatwością
jest ogarnąć choreografię. Przecież nasza grupa jest 3 lata, wcześniej byliście
w innych formacjach, prawda? No dobrze, więc ja chciałam się wam odwdzięczyć,
za wszystko co dla mnie zrobiliście. Często przychodziłam wkurzona, zła i
krzyczałam na was bez powodu, za co strasznie was przepraszam, ale wy to
rozumieliście, nie chowacie do mnie o to żalu. Dziękuję wam, że zawsze kiedy
przyszłam do was czułam się lepiej. Nie wiem jak wy to robicie, ale jesteście
cudowni. Mam za sobą trudny okres życia, nie raz byłam na skraju załamania,
byłam w rozsypce, upadałam, ale to dla was wstawałam, dziękuje wam kochani-
zaszkliły mi się oczy. Widziałam także łzy w oczach prawie wszystkich.
Zrobiliśmy zbiorowy uścisk.- Dobra Misiaczki, a teraz to co chciałam wam w
szczególności powiedzieć. Na początek jedziemy na casting do America's best dance crew *- wszyscy zaczęli
się drzeć, rzucać na siebie, a na końcu powalili mnie, to było piękne. Kocham
ich- Świetnie, że się cieszycie, ja też się cieszę, że tam pojedziemy, ale…
musimy jedno ustalić. Sami układacie choreografie, wybieracie muzykę- zapadła
cisza.- Wiem, że dacie radę, jesteście niesamowitymi tancerzami, ale
pamiętajcie, ja wasz układ zobaczę dopiero na castingu. Dogadacie się sami
kiedy się spotykacie i o której, studio jest do waszej dyspozycji zawsze.
Pamiętajcie, że ja będę z wami na treningach tylko nie będzie mnie na Sali,
zgoda?
-Pewnie, damy radę!!!
-I to chciałam usłyszeć, miśki- byłam z siebie dumna.
-Trenerko! Ja chciałam coś powiedzieć…
-Co jest Ally?
-Bo ja… ja chciałabym w imieniu całej grupy ci podziękować,
bo przecież dzięki tobie tak dużo osiągnęliśmy, to ty nas wspierałaś, to ty nie
pozwalałaś nam się poddawać kiedy coś nam nie wychodziło, to dzięki tobie nie
tańczymy po kątach nie rozwijając swoich umiejętności, to ty nie jednemu z nas
pomogłaś się pozbierać, nie jeden z nas siedziałby teraz pewnie w poprawczaku,
ale dzięki tobie możemy robić to co kochamy… tańczyć. To, że
tu jesteśmy tutaj, zawdzięczamy tobie. Gdyby nie ty, ja pewnie
zaćpałabym, lub zapiła na śmierć… ale jestem tutaj i mogę tańczyć, dziękuję-
dziewczyna podbiegła i wtuliła się we mnie.
-Ally, to co mówisz, jest dla mnie bardzo ważne, naprawdę,
jesteście cudowni- biliśmy sobie brawo.-Dobrze, ja na razie zostawiam was
samych, a wy sobie wszystko uzgodnijcie, okej?- wyszłam z Sali ocierając
ostatnią łzę.
Byli
tak skupieni, tak namiętnie rozmawiali, że nawet się nie zorientowali, że
przyszłam:
-I jak wam idzie?
-Świetnie! Trenerko, zaraz przedstawimy ci plan naszych
treningów, a ty powiesz co o tym sądzisz- mówił z entuzjazmem Trawis.
-Dobrze, ale przedtem… zamówiłam pizzę, pomożecie mi ją
wieść, bo sama nie bardzo dam radę- uśmiechnęłam się.
Właśnie
wspólnie kończyliśmy dopracowywać plan treningów:
-A właśnie Trenerko! Mogę o coś spytać? – zapytała niepewnie
Kelly.
~~*~~
* Najlepsi tancerze Ameryki.
W końcu od chyba, 2 miesięcy coś dodałam. Bardzo Was przepraszam. Jeżeli jednak ktoś jeszcze tu zagląda i przeczyta, to będę wdzięczna. Mam napisany również następny rozdział. Tym razem nie zrobię sobie takiej "przerwy". Za wszelkie błędy przeprasza, ale program w którym piszę rozdziały, lubi sobie sam zmieniać wyrazy. Zawsze spoko!
Chciałbym prosić Was, o bardziej "rozwinięte" komentarze, bo typu "Super, czekam na nn" mnie nie interesują, dziękuje ;) Informuje o rozdziałach na gg --> 43159584.
Jeżeli ktoś z Was chciałby się coś o mnie"dowiedzieć", czy coś to możecie pytać tu : pytajcie:3
Cóż. Wiesz, że ja i tak będę czytać Twoje opowiadanie, nawet jeśli rozdziały będziesz dodawać co pół roku, choć oczywiście mam nadzieję, że tak nie będzie.
OdpowiedzUsuńRozdział baardzo mi się podoba i jestem ciekawa o co chodzi Kelly. Szkoda tylko, że tak mało jest wspomniane o Justinie.
Buziaki :*
Tak, tutaj jest mało, ale w następnym natomiast jest bardzo dużo, przekonasz się ; )
UsuńCzekam na następny kocham twojego bloga. Jak go czytam przypominają mi się czasy jak tańczyłam w " Simple SWAG dance crew " Było amazing! With Love. Shay.xx
OdpowiedzUsuń+ Kocham Bieeebera
Karina wieśniaro, to jest piękne wiesz że cię kocham, nie mogę się doczekać naszego nocowania pod namiotem, + Mama się zgodziła! <33 Wooah - Fałek. ♥
OdpowiedzUsuńMimo takiej przerwy zagladam tu regularnie, zeby zobaczyć, czy dodalas coś nowego :) Fabula opowiadania nadal mi się podoba - jest inna niż w calej reszcie. Ale poprzednie rozdziały byly napisane dokładniej i skladniej. Wydaje mi się, ze ten pisalas po prostu na szybko. A relacje między Chazem, Jazzmyn, Justinem i Rayanem są strasznie skaplikowanie opisane. Ale mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńRozumiem; ) Sama nie jestem pewna ich relacji . łatwiej by było, gdyby się z nimi nie przyjaźniła. Zdaję sobie sprawę, że jest to skomplikowane, ale w którymś z rozdziałów wyjaśnię to ; >
Usuń