sobota, 11 sierpnia 2012

6.Gdybym wiedział, że tak się stanie, nie pozwoliłbym, by porwał nas bieg zdarzeń.


-A właśnie Trenerko! Mogę o coś spytać? – zapytała niepewnie Kelly.
-Wal śmiało.
-Okej, tylko potrzebuję coś z szatni.
-Dobra, leć szybko- zaśmiałam się. Dziewczyna po chwili była na miejscu. Trzymała coś w ręce, jakąś gazetę, tak mi się wydawało. Podeszła i śmiało wręczyła mi ją. To co tam zobaczyłam, to było coś czego się obawiałam. Zdjęcie przedstawiało sytuację z wczoraj, gdy „zaatakowali” mnie i Justina paparazzi.
„Idealny Justin Bieber, zepsuł swoją nienaganną frekwencję, kierując nie odpowiednie słowa. (…)
To właśnie odpowiedział dziennikarzom, kiedy został przyłapany. Wszyscy są wzburzeni jego zachowaniem. Czyżby tego młodego artystę wszystko zaczęło przerastać? Ma dość bycia sławnym? (…)
Wszyscy jednak są ciekawi spotkania Justina i Jazmyn. Młodej choreografki. Może zaczynają współpracę? Jednak, chyba nie powinno się obściskiwać przed restauracją ze swoją przyszłą choreografką…? Chyba, że to nie było służbowe spotkanie, a Jazmyn znaczy wiele więcej w jego życiu. Jesteśmy ciekawi jak Justin na to zareaguję.(...)”
Nie mogłam uwierzyć w to co czytam, chociaż byłam na to przygotowana:
-Trenerko, będziesz jego…
-Nie! Nie byłam, nie jestem , nie będę jego choreografką i nie jestem jego dziewczyną, to co tu napisali to zwykłe bzdury, to nieporozumienie!- krzyczałam. Wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem- przepraszam nie powinnam była krzyczeć. Wróćmy do pracy.
                Właśnie mieliśmy się zbierać, kiedy w drzwiach stanęła znajoma mi sylwetka:
-Czy to jest Justin Bieber?!- mówiła podekscytowana Kelly.
-Tak to on, idźcie się przebierać, nie zwracajcie na niego uwagi proszę- mówiąc to wstawałam z ziemi. Wszyscy opuścili salę próbując przejść obojętnie obok mojego „gościa”. Podeszłam do niego, zamknęłam salę, żeby nikt nas nie słyszał:
-Po co to tu przyszedłeś?
-Jazmyn, wczoraj wyszłaś bez słowa, co się stało?
-Myślisz, że teraz będzie wszystko okej? Grubo się mylisz.
-Mała, zdaję sobie z tego sprawę, ale…
-Nie ma ale Justin, proszę cię wyjdź.
-Porozmawiajmy, proszę.
-Dobrze, ale nie tutaj, bądź za dwie godziny pod moim domem.- opuściliśmy salę, ja poszłam szybko się przebrać, zamknęła  studio i pognałam do domu.
                Wzięłam prysznic, ubrałam się, właśnie zadzwonił mój telefon. To był Justin, oznajmiający, że jest już. Schowałam do kieszeni list:
-Mamuś, wychodzę!
-Gdzie? Jest 21. .
-Wiem, ale muszę wyjść, niedługo wrócę, nie martw się.
-Ale jutro musisz iść do szkoły
-Nie mamy lekcji, jest wolne, pa- cmoknęłam ją w policzek.
                Usiedliśmy na pobliskiej ławce, ściemniało się, więc nie musieliśmy się obawiać, że ktoś nas zobaczy. Głośno westchnęłam:
-Dobrze, więc…
-Co teraz będzie, Jazmyn?
-Nie wiem Justin, nie mam już siły, nie chcę przechodzić tego jeszcze raz.
-Ja nie chce, nie pozwolę żebyśmy przezywali to raz jeszcze, nie chce ponownie cię skrzywdzić, nie chce cię stracić- zawiesił głos.- Wiem, że trudno ci będzie mi wybaczyć, jeżeli w ogóle to zrobisz, ale proszę daj mi szansę, a tym razem tego nie spieprzę- w tym momencie przypomniałam sobie o liście.
-Justin, przeczytaj mi to- dałam mu kopertę do ręki.
-Skąd to masz?
-Może  nie powinnam, ale zabrałam to od ciebie, tą całą skrzyneczkę. Nie gniewaj się na mnie. Twoja mama mi ją pokazała. Otworzyłam ją wczoraj w domu, ale niczego nie czytałam. Wzięłam tylko ten list, przeczytaj mi go, proszę.
-Ty to zrób.
-Nie, ty go pisałeś, więc ty go przeczytaj, proszę- złapałam go za rękę.
-Ale… dobrze- wyciągnął z koperty list, westchnął głęboko i zabrał się a czytanie.
„ Kochana Jazmyn!
                Co u ciebie słychać? Mam nadzieję, że bardzo dobrze. U mnie nie najlepiej. Chciałbym, żebyś tu teraz była.
                Pierwsze co bym zrobił to przeprosił. Przeprosił za wszystko! Wiem, że jestem dupkiem. Cholernie żałuję, że Cię skrzywdziłem. Chciałbym cofnąć czas... Nawet nie wiesz, jak mi Ciebie brakuje. Jestem skończonym debilem. Spieprzyłem wszystko.
                Przepraszam! Powtarzam się? To może inaczej… Nawaliłem. Zniszczyłem wszystko co między nami było. Zrobił bym, wszystko, żeby było jak dawniej. Wiem, że teraz w życiu byś mi nie wybaczyła. Zraniłem Ciebie i to bardzo. Zraniłem także siebie… Może to brzmi dziwnie, ale szczerze. Odwalając tą całą szopkę, jaki to ja jestem wspaniały i cudowny, mam teraz wszystko, naprawdę nie miałem nic.  Na chwilę kompletnie odleciałem, ale gdy ujrzałem Twoje zdjęcia coś mnie ukuło. Właśnie w tedy uświadomiłem sobie, że popełniłem najgorszy błąd w moim zyciu.
                Miałem myśli samobójcze. Nie chciałem się zabić przez Ciebie, ale dla Ciebie, żebyś nigdy więcej nie musiała oglądać tego idioty, który Cię skrzywdził, przepraszam.
Nawet nie wiesz jak tęsknie, za Tobą, brakuje mi tego wsparcie z Twojej strony. To ty dawałaś mi największej otuchy, to Ty najbardziej we mnie wierzyłaś, to Ty nie pozwalałaś mi się poddawać, to dzięki Tobie jestem gwiazdą, dziękuję.
                Chciałbym znów ujrzeć Twoje  delikatne rysy twarz, pełne usta, aksamitną skórę, piękne włosy. Chciałbym znów zobaczyć tą wspaniałą, piękną, inteligentną, cudowną, zabawną dziewczynę w której się zakochałem.
                 Gdybym wiedział, że tak się stanie, nie pozwoliłbym, by porwał nas bieg zdarzeń. Przepraszam i proszę, wybacz mi. Pamiętaj o jednym… Kocham Cię!
                                                                                                                                                                                                              Justin.”
Skończył czytać i spojrzał na mnie oczami pełnymi łez. Zaniemówiłam, chyba nie muszę wspominać, że łzy niekontrolowanie spływały mi po twarzy.  Nie wiedziałam co mam zrobić, jak mam się zachować:
-Jazmyn, ja…- ocierał łzy.
-Justin, ja tak bardzo za tobą tęskniłam! Tak bardzo mi cię brakowało! Ja cię potrzebowałam i dalej potrzebuje, Justin nie zostawiaj mnie nigdy więcej , nigdy! Wiesz ile razy nie mogłam zasnąć, bo myślałam o tobie? Co robisz, gdzie jesteś, czy nic ci nie jest czy jesteś szczęśliwy. Mimo wszystko ja cię kocham głupku!- w tuliłam się w niego, potrzebowałam tego, przy nim zawsze czułam się bezpiecznie.
-Jazzy, przepraszam, że mnie nie było. Skarbie, wiem, że nie będzie łatwo, ale pozwól mi wszystko naprawić, zaufaj mi, a obiecuję, że nigdy więcej nie popełnię tego błędu. Wybacz mi!
-Justin, obiecaj mi, że nigdy więcej mnie nie zostawisz, rozumiesz? Nigdy!- biłam go pięścią w klatkę piersiową.
-Obiecuje, kocham cię- szepną.
-Ja ciebie też, pamiętaj- może się pośpieszyłam, ale ja naprawdę go kocham, zawsze kochałam. Gdybym mu nie wybaczyła, nie wiem co bym ze sobą zrobiła. Był i jest dla mnie cholernie ważny, nie pozwolę, żebyśmy znowu się rozeszli.
                Właśnie miałam przekroczyć próg domu, gdy kto złapał mnie za nadgarstek. Jak się mogłam spodziewać był to Justin. Ujął swoją dłonią mą twarz i delikatnie musną wargi, odwzajemniłam pocałunek. Poczułam, że się uśmiecha, na co zareagowałam tak samo:
-Dobranoc- wyszeptałam mu do ucha.
-Dobranoc- złożył pocałunek na mojej szyi. Weszłam do domu, nie wiedziałam która godzina.
-No w końcu wróciłaś, gdzieś ty była- zapytał tata śmiejąc się.
-Co w tym takiego śmiesznego?- zdziwiłam się.
-Co to za chłopak, hm? Widziałem jak odjeżdża.
-To był Justin tato.
-Justin?...
- Tak, ten Justin- minęłam go. Po chwili już byłam w swoim pokoju. Wzięłam dłuższy prysznic, rozmyślając o tym co się dzisiaj wydarzyło.
                Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer do mojej siostry:
-Nie śpisz jeszcze?- usłyszałam rozbawiony głos w słuchawce.
-Susan, ja go cały czas kochałam, próbowałam się oszukiwać, że tak nie jest, ale jak znów go ujrzałam, to wróciło. Kocham go i nie chce ponownie stracić.
-Jazzy, o czym ty mówisz?
-O Justinie mówię.
-Przecież on…
-On mnie kocha. Susan spotkałam się z nim, rozumiesz?!
-Jazmyn, Justin wrócił?!- weszła z hukiem do pokoju.
-Susan, on mnie kocha, rozumiesz? Nigdy nie przestał…
-Ale przecież on cię zostawił.
-Nic nie rozumiesz, on pisał listy widzisz?- pokazałam jej pudełeczko- Jeden mi dzisiaj przeczytał, on mnie przeprosił, on tego żałuje, czytaj- podałam jej list. Przeczytała go w miarę szybko. Spojrzała na mnie zdziwiona.
-On naprawdę…
-Ja nie mogę go znowu stracić, rozumiesz? Nie pozwolę na to- siostra usiadła obok i mocno mnie przytuliła- myślisz, że dobrze zrobiłam?
-Kochasz go, on ciebie i naprawdę żałuje tego co zrobił. Jazmyn, uważam, że dobrze zrobiłaś, bo wiem ile ten chłopak dla ciebie znaczy.
                                                                          ~*~ 
Mam nadzieję, że się spodoba, chociaż nie wyszedł taki jakbym chciała. Wyjeżdżam nad morze dzisiaj, to znaczy jutro o 4 rano <ok>, więc nie będzie rozdziałów, chyba, że będzie tam WiFi, bądź tata weźmie przenośny internet. Biorę ze sobą notebooka, więc w wolnej chwili będę pisać, jak wrócę na pewno dodam nowy rozdział. Liczę na szczerą opinię ;) Jeżeli macie jakiś pomysł na dalszą część, podawajcie pomysły w komentarzach. Niektóre postaram się wykorzystać. 
Love Ya <3 

5 komentarzy:

  1. Aaaaa ! ♥
    To chyba Twój najlepszy rozdział, Słońce, chociaż oczywiście każdy jest wspaniały. A ten list... Wiem, że było Ci go ciężko napisać, ale wyszedł fantastycznie. Naprawdę, świetnie "wczułaś" się w Justina ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jabłońska! Kocham cię! Nasz Biwaczek! <3
    ~Fałek

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow :) chyba jeden z najlepszych rozdzialow. A przynajmniej koncowka. Naprawdę bardzo wzruszajacy i szczery. Akacja rozkręca sie bardzo szybko i dość niespodziewanie. Nie pomyślałam, ze Jazzmyn tak szybko wybaczy Justinowi. Raczej stawialam na to, ze po przeczytaniu listu go wysmieje. Ale tak mi sie bardziej podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, wiesz, że myślałam, nad takim zakończeniem? ; > no, ale postawiłam na takie. No i teraz znowu mam problem z dalszym ciągiem -.-' Wg, ciesze się , że ci się podoba ; >

      Usuń