sobota, 9 czerwca 2012

Tak trochę, przyjaźń.

     Okej, dzisiaj może trochę o moim życiu. Jeżeli ktoś nie chce czytać proszę bardzo, ja nie zmuszam, ale po prostu muszę dać upust moim... powiedzmy emocjom.
Jest sobota, dokładnie za minutę 20., a ja siedzę w domu. W sumie nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że mam cholernego doła. Czemu? Bo za dużo myślę. Dziwnie to brzmi, no nie? Ale taka prawda. Dużo myślę i dużo rzeczy sobie uświadamiam. Może to i jednak dobrze? Uh, sama się gubię. Gdyby ktoś chciał się "wczuć" to polecam włączenie sobie kawałka Demi Lovato- Skyscraper . Czemu właśnie ta piosenka? Nie wiem, może dlatego, że właśnie jej słucham i jest po prostu niesamowita? Może... równie dobrze możecie posłuchać, np. LMFAO- Sorry for the party rocking. To już zależy od Was. Czy tylko ja zauważyłam, że odbiegam od tematu? Tak, gadam bez sensu, ale nie ważne...
 Jeszcze przed chwilą słyszałam wesołe śmiechy "osiedlowych dzieci" za oknem. Przypomniało mi się to beztroskie życie 5. latka. Jedyne o czym się myślało, to o popołudniu, które spędzi się na bawieniu w chowanego, ganianego, graniu w klasy, czy zwykłym budowani zamków z piasku. To własnie to sprawiało największą frajdę. Siedzenie z przyjaciółmi w piaskownicy. Teraz trudno o prawdziwych przyjaciół. Ta "nazwa" zobowiązuje.
   W sumie czemu nie wyjść na dwór, tylko cały sobotni dzień przesiedzieć w domu bez celu? Ach no tak, wolę nudzić się i bez sensu "gnić" na kanapie przed komputerem, czy telewizorem niż spędzać czas z "przyjaciółmi". Teraz żałuję, że kiedykolwiek ich, a właściwie je tak nazwałam.
 Może cofniemy się niecałe 2 lata wstecz. Rozpoczęcie roku... Doszła do naszej klasy nowa dziewczyna. Niby fajnie, bo ktoś nowy i wg., ale gdybym wiedziała, że wszystko się tak potoczy, nie cieszyłabym się za szybko. Stałam z "przyjaciółką" z boku uważnie jej się przyglądając. Nasza wychowawczyni, powiedzmy, witała ją w naszej klasie. Gdy kobieta skończyła swój monolog szturchnęłam przyjaciółkę i podeszłam zapoznać się z nową dziewczyną. Jako pierwsza osoba z klasy wyciągnęłam do niej dłoń. Później przywitała się z resztą. No... niby przywitała. Wychowawczyni oznajmiła, że idziemy do sali. Tak, skończył się właśnie apel. Wszyscy "radośnie" przekroczyli mury szkoły, ciesząc się na nowy rok szkolny. Przypuśćmy, że się cieszyli.
 Z przyjaciółką zajęłyśmy jedną z tylnych ławek, po czym ochoczo zaprosiłyśmy, ową dziewczynę do siebie.  Wydawałoby się, że zaczął się właśnie początek szczęśliwej przyjaźni dla naszej trójki. Tylko nie spodziewałam się, że to będzie szczególnie przykra, trudna, bolesna znajomość dla mnie.
 Tygodnie leciały. Dziewczyna zamieszkała na tym samym osiedlu, na którym mieszkałam ja z przyjaciółką. Wszystko było dosłownie, wspaniałe i cudowne. Do czasu.... Widywałyśmy się w trójkę praktycznie codziennie. Chodziłyśmy razem do szkoły, super...  Miedzy mną, a przyjaciółką dochodziło to coraz częstszych kłótni. Jednak nie się tym nie przejmowałyśmy, bo były to błahostki i po 5 min śmiałyśmy się z tego. Dobra, może ja przejdę do sedna...
 Nie byłam zazdrosna o znajomość nowej- tak ją nazwijmy i przyjaciółki- chyba rozumiecie, nie muszę za każdym razem pisać moja i wg, prawda? Okej, nie ważne... W końcu, zadawałyśmy się wszystkie razem, prawda?
 Coraz częściej zawodziłam się na przyjaciółce, coraz częściej po prostu mi jej brakowało. Najgorszy był fakt, że od osób trzecich dowiadywałam się, że doskonale się bawiły obrabiając mi dupę (przepraszam, za słownictwo, ale nazwijmy, rzeczy po imieniu) dookoła. Coś w tedy mnie "ukuło". Nasze relacje się pogorszyły. Przyjaciółka wielokrotnie okłamywała mnie i wystawiała dla nowej.
 Minął rok szkolny, nadal się "przyjaźniłyśmy". Zaczęły się wakacje, a ja musiałam znieść nieszczęsną przeprowadzę. Co prawda to tylko na inny "koniec" miasta i nie powinno to niczego zmienić, nie? A właśnie zmieniło i to dużo. (Uh, głupi alarm jakiegoś samochodu doprowadza mnie do szału, jestem przewrażliwiona). Ta przeprowadzka, jeszcze wszystko pogorszyła. Pokłóciłam się z  nimi. Przyjaciółka także się przeprowadziła. Jeszcze przed kłótnią, ani razu się ze mną nie spotkały. Sądzę, że nie chciały i chyba mam rację.
  Zaczął się rok szkolny. A teraz jest ostatni miesiąc. Przez cały rok jedyne chwile, które sama spędzałam z Przyjaciółką to tylko momenty w autobusie ze względu, na to, że w szkole była Nowa. Przyznam, że z Nową również się zadawałam i może teraz tego żałuję? W każdym razie.... Na początku roku pogodziłyśmy się. Wszystko znowu miało być niby ok, a wszystko dalej się waliło.
 Jedyne kiedy widziałam się z Przyjaciółka i Nową to tylko w szkole (chodzimy razem do klasy). Po lekcjach one widywały się ze sobą. Przyjaciółce nie sprawiało problemu, że musi dojechać autobusem na "nasze stare osiedle", ale żeby się spotkać ze mną... Szkoda gadać. Ilekroć umówiłam się z Przyjaciółką odwoływała spotkania twierdząc, że nie może, a tak naprawdę jechała właśnie do Nowej. To było przykre, cholernie. Zawsze kiedy było wolne widziała się z Nową, mi jedynie pyta się co było zadane. Ona tak z dnia na dzień zapomniała o mnie. Zepchnęła mnie na dalszy tor. Nie było jej w momentach kiedy właśnie najbardziej jej potrzebowałam. Mam do niej o to wielki żal. Ona tak po prostu mnie zostawiła. Odepchnęła. Nie jestem jej potrzebna.
 Najlepsze jest to, że powiedziałam jej to wszystko. Spytałam, czemu po prostu mi nie powie, że woli spędzać czas z kolegami z klasy niż ze mną, czemu z Nową mówią o mnie przykre rzeczy, a w szkole udają, wielkie przyjaciółeczki. Płakałam, ciężko było mi to powiedzieć. Po raz pierwszy płakałam przy znajomych. Coś we mnie pękło. A wiecie co jeszcze bardziej mnie "zraniło"? Że tego dnia, owszem płakała, ale ta rozmowa była uważam bez sensu, bo... to nie zmieniło nic, więc jaki sens miało, że jej to powiedziałam. Kolega, który wtedy był, uważa, że zrobiłam słusznie, że przynajmniej wyrzuciłam to z siebie. Powiedział też, że podziwia mnie, że zdobyłam się na odwagę i to powiedziałam. Oni nie sądzili, że "między mną, a przyjaciółką", tak się dzieje. To bolało, a nadal boli, że uważała się za moja przyjaciółkę, a tak po prostu.... odeszła.
 Ona zadaje pytanie " czy można naprawić naszą przyjaźń?", ale po co?! Ona chce ją naprawiać?! W ten sposób? Krzywdząc mnie i sprawiając, że wielokrotnie płacze "po kątach"? Nie jestem głupia. Nie będę do niej wyciągać do niej ręki jak ona... na nią pluje, tak to jest dobre określenie. Tęsknie za tą dziewczyną, która niezależnie kiedy ją poprosiłam była przy mnie i zawsze mogłam na niej polegać. Gdzie ona jest? Znikła, a przynajmniej znikła dla mnie.
 Nie chce się nad sobą użalać, ale musiałam to napisać, czuje się lepiej. Jednak to boli, kiedy traci się osoba za która kiedyś oddało by się życie.
 "Najgorsze jest właśnie to, że przychodzi ta jedna osoba i "niszczy" wszystko, ale to nie tylko ona. Robi to także ta druga osoba i to jest przykre, bo nigdy nie podejrzewałoby się tej drugiej."- fragment rozmowy z koleżanką. Tak, są to moje słowa. Bardzo jej dziękuję za rozmowę. Nigdy nie przypuszczałam, że właśnie z nią będę o tym rozmawiać. Może dlatego, że nie znamy się za dobrze? Ale wiem, że mogę jej zaufać.
  Tutaj jeszcze fragment rozmowy z Przyjaciółką, to co jej wysłałam:
"W każdym razie, kontynuowanie tego jest bez sensu. Wy razem bawicie sie doskonale, dupe razem ludziom też świetnie obrabiacie. Jak dotąd inne zdanie miałam o ***, ale o tym nie bd gadać z Tobą. Wszystkie jesteście siebie warte, tylko w szkole nie udawaj, prosze, ze jesteś wielce moją przyjaciólką, ok? Ode mnie sie odwalcie.
Macie "doskonałe trio" także, żegnam.
Ja sobie poradzę, gorzej z wami. Nie wiem jak wasze ego sobie z tym poradzi."
  Dziękuje koledze, który właśnie do mnie napisał. Kocham z nim pisać, bo zawsze poprawia mi humor. Jest niesamowity. Nie, nie podoba mi się, ale przyznam, że jest ładny.

Prawdopodobnie Przyjaciółka i Nowa, przeczytają tą notkę, bo mają adres bloga.
Dzięki za "wysłuchanie".
***- to także koleżanka z klasy.

3 komentarze:

  1. Jak to czytałam to mi sie chciało płakać ;(
    Współczuje Ci.
    Ale wiesz ostatnio też myślałam sobie " Dużo myślę i dużo rzeczy sobie uświadamiam" na serio. A i jeszcze też straciłam przyjaciółkę, trochę w innych okolicznościach. Masz szczęście ze masz z kim o tym pogadać. Rozumiem ze to tu dodałaś bo wiem ze jak komuś o tym powiesz jest lepiej.
    Życzę powodzenie, i że znajdziesz sobie nową przyjaciółkę, lepszą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętasz? " No kiedyś byśmy się z tego śmiały, ale ja dorosłam, a ty stoisz w miejscu! ". Kocham Cię, zawsze masz mnie! ♥
    - A

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde ! czekam sobie na następny! LENISTWO? ;D

    OdpowiedzUsuń