poniedziałek, 4 czerwca 2012

4. Ostatnie zdanie wykrzyczałam mu w twarz.

  Ostatnie zdanie wykrzyczałam mu w twarz. Otarłam mokre policzki i wstałam. Wybiegłam. Gdy byłam już na zewnątrz, stanęłam. Uniosłam głowę, zobaczyłam Justina- nie miała pojęcia skąd się tu wziął. Minęłam go i pewnym krokiem zmierzałam do samochodu:
-Zaczekaj!
-Za długo na CIEBIE czekałam- odpowiedziałam cicho, ale był w stanie to usłyszeć. 
-Jazzy, ja o tobie nigdy nie zapomniałem! Byłaś i zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Chociaż cię tak długo nie widziałem to i tak byłaś tu- położył mi rękę na swoim sercu. 
-Nie wieże ci...
-Jak mam ci to udowodnić? Przyznam, jestem dupkiem. Nie odzywałem się tyle lat, ale ja się bałem... 
-Czego?!
-Bo... z początku mi odbiło i myślałem tylko o sławie. Później dzięki mojej mamie się otrząsnąłem, ale bałem się do ciebie odezwać, że mnie znienawidziłaś. Nie myliłem się, ale myślisz, że dlaczego moja siostra ma takie samo imie jak ty? Nie bez powodu!...
-Justin, wiesz jak cholernie mnie skrzywdziłeś?- złapał mnie za nadgarstki.
-Zdaję sobie z tego sprawę i przepraszam, głupio mi, ale nie wiesz jak bardzo cieszę się, że w końcu cię zobaczyłem.
-Myślisz, że teraz wszytko będzie jak kiedyś? Mylisz się! Przecież... gdybym nie...
-Wiem, nawaliłem- wtuliłam się w jego tors. Poczułam bicie jego serca. Przymknęłam oczy.
-Czy to nowa dziewczyna?... Już zapomniałeś o Selenie?... Kim ona jest?...
   Słyszałam przekrzykujących się ludzi zadających masę pytań. Otworzyłam oczy i ujrzałam oślepiający blask fleszy oraz mnóstwo dziennikarzy:

-Może ty nam coś powiesz, ślicznotko?- krzyknął jakiś facet z aparatem. Spojrzałam na Justina, z którego złość, aż kipiała. Myślałam, że zaraz wybuchnie. Nie myliłam się:
-Kurwa, nie macie co robić, tylko wpieprzać się w czyjeś życie?! Odwalcie się, nie mam zamiaru z wami gadać, japierdole!...- ostatnie słowo szepną pod nosem. Złapał mnie za rękę i pociągnął do samochodu. Wsiedliśmy i szybko ruszyliśmy. Dokąd? Nie miałam pojęcia.
     Stanęliśmy pod domem chłopaka. Otworzył drzwi, a następnie poprosił, bym weszła do środka:
-Mamoooo! Jestem już!- krzyknął wciąż zły blondyn. Zerknęłam na niego. Był strasznie wściekły. 
-Justin, co… Ja…Ja…Jazmyn?!- naprzeciw nas stanęła Pattie.
-Tak , to ja!- uśmiechnęłam się do niej. Podbiegła do mnie i mocno, mnie przytuliła. Uwielbiam tą kobietę, była dla  mnie jak druga matka. Jest niesamowita, kochająca, ciepła i opiekuńcza- Jejku, skarbie co ty tutaj robisz?... To znaczy… Cieszę się, ale straciłam już nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek cię zobaczę. Nawet nie wiesz jak się cieszę- rzekła uradowana.
    Weszliśmy do pokoju Justina. Usiadłam na łóżku. Rozglądałam się po pomieszczeniu przyglądając się dokładnie każdej rzeczy:
-Justin?...- zapytałam niepewnie.
-Tak?
-Będziesz miał kłopoty? No wiesz, bo przeklinałeś do tych dziennikarzy.
-Ach, nie przejmuj się tym. Dam radę...
-Nie chcę, żebyś miał przeze mnie problemy- spuściłam wzrok. Chłopak złapał mnie za pod brudek zmuszając w ten sposób, bym na niego spojrzała.
-Jazmyn, to nie przez ciebie. Nawet tak nie myśl- usiadł obok. 
-Justin, a co z moim samochodem, bo został tam...
-O właśnie, pojadę z Ryanem po niego. Zostaniesz z moją mamą, prawda ?
-Ale...
-Cii, nie ma ale- uśmiechnął się, po czym wstał.
    Zeszliśmy na dół. Pattie była w kuchni i coś pichciła:
-Mamo, ja na chwilę muszę wyjść, Jazmyn zostanie z Tobą. 
-Świetnie, nie ma sprawy- kobieta posłała mi ciepły uśmiech. Justin wyszedł, a ja spytałam, czy pomóc. Brunetka zaprzeczyła. Usiadłam i zaczęłam bacznie się jej przyglądać. Rozpoczęła rozmowę tym samym przerywając ciszę:
-Jejku, Jazmy, jak to się stało, że tu jesteś...
-A no wiesz- zwracałam się do niej po imieniu od zawsze. Zaczęłam monolog opisując od pierwszego spotkania z Justinem, kończąc na tym jak się tu znalazłam. Pomijając oczywiście fakt z dziennikarzami. Kobieta usiadła naprzeciw mnie z niedowierzaniem.
-Nawet nie wiesz jak on za tobą tęsknił...
-Akurat- mruknęłam.
-Skarbie, nie masz pojęcia ile razy płakał, ile piosenek napisał z myślą o tobie, ile napisał niewysłanych listów- rozmyśliła się.
-Płakał?- jękłam.
-Owszem, żeby to raz. Był przygnębiony, miał podpuchnięte oczy od płaczu, był wrakiem człowieka- zagłębiła swą opowieść Pattie- nie mogłam dłużej patrzeć na niego w takim stanie. Kochanie, to nie trwało chwilę, to się ciągnęło miesiącami. Podziwiam go, jak mógł wtedy tak ciężko pracować.
-Pomogłaś mu...
-Nie Jazzy, to ty mu pomogłaś...To ty dawałaś mu siłę, to z myślą o tobie pisał wszystkie piosenki. Dla ciebie chodził to studia nagrywać piosenki, to wszystko dla ciebie- podparła się o pod brudek.
-Więc dlaczego się do mnie nie odzywał! Dlaczego tak po prostu mnie zostawił. Dlaczego nie wysłał tych wszystkich listów, o których wspomniałaś, dlaczego?!
-Kotku, on się bał. Strasznie bał. Odbiło mu na początku i bardzo tego żałował, zdawał sobie sprawę jak bardzo cię skrzywdził. Dlatego właśnie bał się odezwać- westchnęła.-Chodź.-pociągnęła mnie za rękę na górę.
           Stanęłyśmy w progu jego pokoju. Spod łóżka wyciągnęła jakąś skrzynkę. Wręczyła mi ją. Spojrzałam na nią dziwnie:
-Trzymaj, to dla ciebie.
-Ale co to jest? 
-Tu jest wszystko począwszy od waszych zdjęć i listów. Tu jest kłódka, do której kluczyk podobno macie tylko wy- faktycznie, mieliśmy kiedyś taką kłódkę.- Tylko wy ją możecie otworzyć- wyszła z pokoju, a ja usiadłam na fioletowym dywanie ze skrzynką w dłoniach. Przekręciłam małą czerwoną kłódeczkę. Tajemnicza skrzynka otworzyła się.
   W oczy rzuciło mi się kilka naszych zdjęć. Jak zawsze mieliśmy na nich dziwne miny. Uśmiechnęłam się pod nosem. Przed oczami stanęły mi wspomnienia.
~*~
Fajnie, krótki i bez sensu, ale jest. Tak więc  czekam na Wasze opinie i bardzo przepraszam Za tak długie oczekiwanie. Jeszcze raz proszę o jakąkolwiek "reklamę". ;3
Gdy ktos chciał być informowany o NN proszony jest pisać na ten nr gg : 43159484 ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz