niedziela, 6 maja 2012

3. Był dla niej jak superman.


Otworzyłam oczy. Leniwie przeciągnęłam się na łóżku. Pierwsze zrobiłam, to spojrzałam na godzinę w telefonie. Było cos po 8. Usiadłam na łóżku. Głośno westchnęłam, wzruszyłam ramionami i wstałam. Udałam się do łazienki, gdzie odbyłam poranne czynności. Ubrałam się i zeszłam na dół. O dziwo rodziców nie było w domu. Susan jeszcze spała, ze względu, że jest niedziela nie budziłam jej. Zrobiłam sobie śniadanie w postaci płatków z mlekiem, oczywiście na zimno. Szybko je zjadłam. Poczłapałam przed telewizor. Przełączałam kanały. Zatrzymałam się na jednym, muzycznym. Leciał kawałek Jessie J –Domino. Lubię tą piosenkę, nawet bardzo. Jest energiczna i przyjemna.
   Siedziałam nad matmą, już od ponad godziny. Kurczę, trzeba być nienormalnym, żeby tyle zadawać i to jeszcze pod koniec roku szkolnego! Uh, ale co ja mogę? Zostały mi 2 zadania, uwinęłam się z nimi szybko. Powtórzyłam na jutrzejszą kartkówkę z biologii i zaczęłam się szykować na spotkanie z Justinem
    Gotowa przejrzałam się w lustrze ostatni raz. Wyszłam z pokoju i niezauważalna chciałam wyjść
z domu. Jednak nie udało mi się, akurat teraz tata musiał wejść  do domu:
-Cześć –powiedziałam na przywitanie i chciałam jak najszybciej wyjść.
-Cześć, cześć, gdzie się wybierasz- zapytał ciepło.
-Umówiłam się…- odpowiedziałam niepewnie.
-Na randkę?
-Nie! Wybacz, ale muszę już iść, pa- nie miałam zamiaru dłużej rozmawiać z nim na ten temat. Wsiadłam do samochodu i pojechałam w umówione miejsce.
  Weszłam do restauracji. Wzrokiem szukałam stolika, przy którym powinien siedzieć pan Bieber. W końcu go znalazłam. Siedział bardziej z tyłu, nie rzucając się w oczy. Mimowolnie się uśmiechnęłam i powolnym krokiem szłam w jego kierunku. Wybrał miłe miejsce, bardzo przytulne, cieple kolory i przede wszystkim spokojnie. Stanęłam naprzeciw niego. On wstał i przywitał się ze mną. Zajęłam miejsce i zaczęłam rozmowę:
-Tak więc, dlaczego chciałeś się ze mną spotkać- mówiłam obojętnym głosem.
-Posłuchaj mnie, ja wiem, że to twoja decyzja i wg, ale…
-Scooter cię przysłał?- lekko się zdenerwowałam.
-Nie! Sam chciałem tu przyjść. Jazzmyn,  przepraszam cię za moją pierwszą reakcję, ale chyba rozumiesz. Masz 17. Lat i jesteś po prostu genialna! To w jaki sposób przekazujesz emocję poprzez taniec jest niesamowite- mówił ze zdumieniem.
-A ty skąd możesz to wiedzieć, co? Nigdy nie widziałeś jak tańczę!
-Braun pokazał mi nagrania. Dziwnie się czuję prosząc cię, żebyś była moja choreografką, ale nie mam innego wyjścia…
-Jeżeli mamy o tym rozmawiać to ja już pójdę. Justin, to moja decyzja!- wstałam. Poczułam jego ciepła dłoń na nadgarstku.
-Ale jakie są ku temu powody, hm?- w moich oczach stanęły łzy- powiedziałem coś nie tak?- zapytał troskliwie.
-Dobrze, opowiem ci pewną historię- usiadłam i z torebki wyjęłam zdjęcie, położyłam je przed nim.
     Przedstawiało małego chłopczyka- Justina i jakąś małą dziewczynkę.
- Justin, powiedz mi kto to jest?- wskazałam dziewczynkę na fotografii.
-Skąd to masz?!- uniósł głos.
-Kto to jest?!- poczułam jak po moim policzku spływa łza- Dobrze, więc ja ci powiem- zamilkłam na chwilę. Przymknęłam oczy i zaczęłam mówić- Widzisz ich? Wyglądają na szczęśliwych przyjaciół, prawda? Opowiem ci historię tej dziewczynki, bo uważam, że powinieneś ją znać.
-Ale ja…
-Nie przerywaj mi! Ta mała, bezbronna dziewczynka znała tego chłopczyka od urodzenia. Był od niej o rok starszy, ale dzięki ich rodzicom mieli to szczęście, że się poznali, jako małe brzdące. Uwielbiali budować razem zamki z piasku. Im byli starsi tym więcej czasu spędzali razem. Mimo pozorom, ich przyjaźń była wielka, niezniszczalna, bynajmniej tak jej się wydawało. Dziewczynka ufała mu bardziej niż własnej matce. Kiedy coś się stało, coś ją trapiło mogła zwrócić się do niego i wiedziała, że zrobi wszystko by jej pomóc. Podziwiała go za to co robi dla innych, jak wspiera swoją matkę. Pragnęła być taka jak on. Był dla niej jak superman. To właśnie ze sobą przeżyli swój pierwszy pocałunek. Nie zawsze było tak kolorowo i wspaniale. Kiedy miała 13 lat, jej przyjaciel wyruszył zacząć karierę. Miał niesamowity talent muzyczny, wokalny, taneczny. Zanim został zauważony wspierała go jak mogła. Była przy nim kiedy mu się coś nie udało i wierzyła, że kiedyś zostanie kimś. Tego dnia, gdy żegnali się obiecał, że będzie do niej dzwonił, że nie zapomni o niej, że jeżeli mu się uda zdobyć sławę to mu nie odbije, że będzie ją odwiedzał, bo za bardzo ją kocha, żeby o niej zapomnieć. Wierzyła w jego słowa. Przez kilka miesięcy milczał, ale miała wciąż nadzieje, że zadzwoni. Tłumaczyła sobie to tym, że na pewno dużo pracuje, że nie zapomniał. Minął rok, zobaczyła w telewizji jego piosenkę, cieszyła się ogromnie, udało mu się. Z kolejnymi miesiącami mijała nadzieja, że usłyszy jego głos, ale nie ten w piosenkach, czy wywiadach, ale te słowa, które kierowane są tylko do niej.  Swój ból wyrażała w tańcu. Zawsze gdy tańczyła myślała o nim. Któregoś dnia została dostrzeżona i tak zaczęła współpracę z gwiazdami wielkiego formatu, ale nigdy nie zapomniała o nim, o tym co dla niej zrobił ale także o tym jak cholernie ją skrzywdził. Teraz siedzi tu i ma do niego wielki żal i czuje nienawiść za jak ją potraktował, bo myślała, że coś dla niego znaczyła, ale jak widać, myliła się- mówiąc to cały czas płakałam, a Justin siedział i słuchał z niedowierzaniem.
-Ale, jak to. Jazzy, to…- widziałam, że zaszkliły mu się oczy.
-Teraz już wiesz dla czego nie chciałam z tobą współpracować. Jesteś zwykłym dupkiem!
                                                                 ~*~
Tak więc jest 3. Nie wiem, czy jest dobrze, może nie o to mi chodziło. Ważne, żeby Wam się podobało ;)
Jakbyście mogły, to zareklamujcie jakoś bloga. Wiem, że nie jest najlepszy, ale jednak chciałabym, żeby czytało go więcej osób. Z góry dziękuje. 
Cześć ;3